Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#14. PODSUMOWANIE ROKU 2015


Nowy Rok nadszedł szybko i niespodziewanie. Nawet nie wiem, kiedy minął.  Ostatnie jego dni spędziłam z zatkanymi zatokami, cieknącym nosem oraz łzawiącymi oczyma. Serio, jeśli o chorowanie chodzi, to przez ostatnie dwanaście miesięcy rozkładało mnie częściej, niż przez całe moje życie. Jednak, nie poddajemy się! Czas na podsumowanie!

Co osiągnęłam w roku 2015?
·        Wróciłam na studia. Sama nadal w to nie wierzę i nie jestem przekonana, czy to dobra droga, no ale, mimo wszystko – stało się.
·        Znalazłam pracę w zawodzie. Dziennikarza. Nie żartuję.
·        Zostałam Domem Tymczasowym dla kociej rodzinki El Diablo. Okres od maja to istne szaleństwo! A najwspanialsze w tym jest to, że dwoje z nich znalazło już swoje domki!
·        Wraz z przyjaciółką (choć przyznaję się bez bicia, że przez pracę oraz studia mój wkład jest naprawdę niewielki…) założyłyśmy portal Mistrzejowice24 oraz stronę na facebooku z naszymi fotografiami.
·        Założyłam niebopauli (choć nie wiem, czy ze względu na ilość postów można to uznać za osiągnięcie!).
·        W okresie wiosenno-letnim (a nawet i jesiennym) zaczęłam jeździć na rowerze.
·        Dokształciłam się (i wciąż dokształcam) w tematyce zdrowego odżywiania zarówno ludzi jak i kotów.
·        Zaczęłam kolorować.
·        Zrobiłam swoją pierwszą, filcową maskotkę!


Jakie mam plany oraz jakie podejmuje wyzwania na rok 2016?
·        W teorii, znowu biorę udział w wyzwaniu „Przeczytam 52 książki”. Nie podchodzę do tego aż tak dosłownie. Chcę po prostu czytać.
·        Rozrysowuję sobie plan roczny zarówno jeśli chodzi o życie osobiste (jak np. wycieczka do Doliny Chochołowskiej w okresie kwitnięcia krokusów) jak i blogowe (spis postów).
·        Wracam na siłownię.
·        Chcę zacząć grywać w gry planszowe.
·        Jeśli praca i studia pozwolą, a El Diablo w komplecie znajdzie dom – chcę zacząć być wolontariuszką w Fundacji.
·        No i najważniejsze: większy wkład w portal Mistrzejowice24 oraz dużo, dużo, dużo zdjęć.
·        Wyjazd na wakacje. Serio, nie byłam na nich od ponad dwóch lat!
·        Będę mordowała się z angielskim.
·        Nauczę się robić kruche pierniczki! Choćby nie wiem co!

To są takie główne założenia na ten rok. Jeśli chodzi stricte o bloga – nie będę robiła podsumowań, bo jest tego zdecydowanie niewiele. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się to zmieni.

Życzę Wam, aby nadchodzący Rok 2016 był rokiem zmian na lepsze! Spełnienia marzeń oraz planów – zarówno zawodowych jak i osobistych!

Komentarze

  1. Gratuluję pracy w zawodzie, ja już dawno przestałam o tym myśleć, ale też nigdy nie było to moim marzeniem, wybierając studia myślałam wtedy że dadzą mi dobrą pracę, o jakże się myliłam :D Potem dorabiając do tego jeszcze dietetykę też tak myślałam i znowu się pomyliłam (swoją drogą po prostu ch*jowy ze mnie dietetyk :D Szczerze to właśnie kombinuję wyjazd za granicę na stałe, ale ciii nie mów nikomu bo to faza wstępna i możliwe że po prostu nigdy się nie uda. :) Trzymam kciuki żeby Twoje dziennikarstwo przyniosło Ci duuuużo sukcesów i satysfakcji. :)
    A co do innych planów, czekam na te kruche pierniczki! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja musiałam Twój komentarz na mejlu przeczytać, na telefonie i potem zapomniałam go dodać.... a dziwne, bo byłam pewna, że na niego odpowiadałam.:p lepiej nie wnikajmy w takim razie, hahahahaha.
      Gdzie za granicę?
      ja juz kilka razy byłam blisko realizacji takiego postanowienia ale zawsze coś... teraz nam się Australia marzyła ale będzie problem z kotami.:)
      o dietetyce wiem, a wcześniej, co studiowałas?;) czy też dziennikarstwo?:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Czy Ty masz włączoną moderację komentarzy i jeszcze nie zatwierdziłaś czy ja nie dałam w końcu komentarza? AAAA wiesz jak się ostatnio rozpisałam pod tym postem? Przyszłam sobie zobaczyć czy odpisałaś a tu mojego nie ma. Oh chlip chlip.

    OdpowiedzUsuń
  3. O masz jednak moderację, jednak jest nadzieja, że wcześniejszy komentarz się dodał :D.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz