Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwyk...
Aloha! Ostatnio jakieś słuchy mnie doszły, że podobno jestem leniwa! Nie wiem skąd w ogóle taki pomysł, że niby ja i lenistwo?! A tak na poważnie, to, no cóż, troszkę mam słomiany zapał, ale już staram się nadrobić – dzisiejszym postem oraz rozplanowaniem kilku kolejnych – mam nadzieję, że tym razem pójdzie mi lepiej. No i jeszcze odnośnie mojej nieobecności, to mam kilka usprawiedliwień. A mianowicie: o Rozpoczęłam praktyki/staż w redakcji Magazynu Wesele; o Miałam urodziny, haha – przygotowania trwały tydzień, a w weekend wpadła cała rodzinka z Łodzi no i najbliżsi; o Od początku maja mam pod opieką wesołą ferajnę, o której dokładniej napiszę niebawem. W związku z powyższym mam nadzieję, iż dostanę rozgrzeszenie i moje lenistwo zostanie mi wybaczone. A ponieważ bardzo się rozpisałam, przejdźmy teraz do meritum postu. A właściwie do jednego z nich. Dziś zapraszam Was na recenzję bajecznie pachnącego kremu do rąk. Kremu, który ...