Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2022

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#80. TATRZAŃSKI RESET - POLANA STOŁY

Dzień dobry! Wracamy do czwartego dnia mojego tatrzańskiego resetu, który podarowałam sobie w październiku. Dzisiaj mało popularny, ale niezwykle urokliwy szlak na Polanę Stoły z Kir z odbiciem z Kościeliskiej. Trasa ma 8,4 km w obie strony i 521 m podejścia, jednak warta jest każdej kropelki potu (a raczej jego wiadra), który wylejecie na niebieskim fragmencie szlaku. Startujemy z Kir, gdzie przez trochę ponad 2 km idziemy prościutkim, przyjemnym, zielonym szlakiem. Przy Lodowym Źródle, kawałek za toi toiami odbijamy w prawo, w szlak niebieski. I tu generalnie utrudnień nie ma żadnych, poza tym, że czekają nas 2 km pod górkę. To właśnie na tym odcinku robimy niemal całe przewyższenie, co dla takiej kluski jak ja było nie lada wyzwaniem. W trakcie podejścia czułam się też trochę nieswojo, albowiem minęłam może łącznie z 4 osoby schodzące – mniej osób – bo zero - spotkałam tylko na pamiętnym zejściu z Gęsiej do Gąsienicowej w warunkach zimowych wraz z Juśką (czemu, jak ktoś nie pami

#79. TATRZAŃSKI RESET - NOSAL

Ahoj! Czas na trzeci dzień tatrzańskiej przygody, a równocześnie pierwszy solo. To był też dzień, na który nie miałam super planów, do tego zakwasy z Piątki wciąż dawały lekko o sobie znać, także wybór padł na Kuźnice – a nuż może wyjazd kolejką i zejście do Gąsienicowej? Jednakowoż, kolejka do kolejki szybko ostudziła moje górskie zapędy i zamiast tego ruszyłam żwawo na szlak na Nosal, na którym nigdy jeszcze nie byłam. Większość trasy przebiega bezproblemowo, niemalże przyjemnie, poza tym, że początek wiedzie mocno pod górę. Na rozstaju z trasą na Boczań odbijamy w lewo na Nosalową Przełęcz i idziemy wygodną i fajną ścieżką. Potem jeszcze trochę pod górkę i jesteśmy pod Nosalem. I tu dla osoby takiej jak ja, tj. z lękiem przestrzennym i chorymi kolanami zaczęły się schody – dla zwykłego człowieka pewnie nic, dla mnie fragment nie do przeskoczenia – oto wyrosła skała, na którą trzeba było podciągnąć się rękoma. Skała z jednej strony fest wyślizgana. Spróbowałam raz, z drugiej stro

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z