Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwyk...
Cześć i czołem :) Dziś zapraszam na krótką recenzję nowej, jajkowej paletki od Makeup Revolution – Surprise Egg w wersji Gold . Paletka jest o tyle nietypowa, że mieści się… w jajku :) Dostępna jest w sześciu wariantach kolorystycznych: Gold , Unicorn , Dragon , Rose Gold , Angel i Mermaid (choć z dostępnoscią niektórych jest w Polsce problem). Ja zdecydowałam się na najklasyczniejszą wersję z brązami – GOLD . Co prawda, kusiły mnie jeszcze niebieskości oraz czerwienie, no ale nie można mieć wszystkiego. Moja wersja paletki mieści się w złotym jajku. W środku mamy pięć cieni – trzy maty oraz dwa błyszczące a ponadto dwa rozświetlacze – w kolorze miękkiego, brązowego złota oraz… kurkumy! Co jak co, ale ten mocny, złoty rozświetlacz robi robotę ;) Największą zaletą paletki jest dla mnie jej kompaktowość – ot, można ją wrzucić do torebki i korzystać w razie kryzysowych sytuacji. Jest nieduża ale poręczna. Ciebie dobrze się nakłada, mają delikatnie kremową konsys...