Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#47. MAKEUP REVOLUTION SURPRISE EGG - GOLD.



Cześć i czołem :)
Dziś zapraszam na krótką recenzję nowej, jajkowej paletki od Makeup Revolution – Surprise Egg w wersji Gold.

Paletka jest o tyle nietypowa, że mieści się… w jajku :) Dostępna jest w sześciu wariantach kolorystycznych: Gold, Unicorn, Dragon, Rose Gold, Angel i Mermaid (choć z dostępnoscią niektórych jest w Polsce problem).
Ja zdecydowałam się na najklasyczniejszą wersję z brązami – GOLD. Co prawda, kusiły mnie jeszcze niebieskości oraz czerwienie, no ale nie można mieć wszystkiego.
Moja wersja paletki mieści się w złotym jajku. W środku mamy pięć cieni – trzy maty oraz dwa błyszczące a ponadto dwa rozświetlacze – w kolorze miękkiego, brązowego złota oraz… kurkumy! Co jak co, ale ten mocny, złoty rozświetlacz robi robotę ;)


Największą zaletą paletki jest dla mnie jej kompaktowość – ot, można ją wrzucić do torebki i korzystać w razie kryzysowych sytuacji. Jest nieduża ale poręczna. Ciebie dobrze się nakłada, mają delikatnie kremową konsystencję (choć nie tak, jak Sleek), nie osypują się i są zadowalająco napigmentowane. Dobrze się blendują.

Pozdrawia rozczochrana :-)

W paletce znajdziemy trzy brązowe maty – trochę brakuje beżu, ale i bez niego można wyczarować fajny, codzienny makijaż. Dzięki dwóm cieniom błyszczącym w kolorze jaśniejszego i ciemniejszego brązu z domieszką złota makijaż dzienny możemy zamienić w wieczorowy.
Rozświetlacze dają fajny efekt. Są w ciepłej tonacji, nadają przyjemnego blasku. Mam jeszcze zamiar wykorzystać kurkumę (to piękne, mocne złoto) do makijażu oczu. Jest naprawdę piękna.
Największym minusem paletki jest jej zapach po otwarciu – śmierdzi tanią chińszczyzną. Poza tym, szczerze polecam :)

Cena to ok. 20-25 PLN/op. Zamówiona w niezawodnej Drogerii Pigment.


Korzystając z okazji chcę życzyć wszystkim zdrowych, radosnych i pełnych ciepła świąt!




Komentarze

  1. wow! niezła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super gadżet i super kolory myślę że ja która sie nie maluje z tego bym skorzystała

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, piękna. Moje kolory. Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kupiłam ostatnio od Makeup Revolution paletę matową tą z małymi podłużnymi cieniami (nawet nie pamiętam nazwy) i jestem średnio zadowolona bo pigmentacja pozostawia wiele do życzenia i nawet te ciemniejsze odcienie nie zachwycają :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem którą. ja mam inną co prawda, ale też z tej serii, z podłużnymi cieniami w liczbie 12 i też średnio jestem zadowolona. wolę ich czekolady - mam różową, która rzekomo jest najgorszą ze wszystkich (takie opinie czytałam) a i tak jestem z niej zadowolona. nie jest jakaś super-mega, ale jest zadowalająca. natomiast te paletki z podłużnymi cieniami... a przynajmniej te, które ja miałam w łapkach - baaaaardzo średnie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz