Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z
Ahoj!
Dziś
zapraszam Was na pierwszą część fotorelacji z mojego pobytu we Wrocławiu. Na
pierwszy ogień idzie oczywiście wrocławskie zoo, w którym jestem kompletnie
zakochana. Może nie ma w nim idealnych warunków do fotografii (zwierzęta za
szybą), ale za to do oglądania – owszem. Ogólnie rzecz biorąc, byłam już w ZOO
w Poznaniu, Łodzi, Krakowie i zdecydowanie stwierdzam, że to wrocławskie jest
najlepsze. No i Afrykarium – szczerze polecam!
Nie
przedłużając, zapraszam do obejrzenia fotografii!
Piękne ujęcia, niektóre zwierzaki to chyba Ci pozowały ;)
OdpowiedzUsuńMoja mama sobie chwali to ZOO, ale sama jeszcze w nim nie byłam. Póki co odwiedzałam zwierzaki w Gdańsku i Warszawie :)