Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwyk...
Cześć!
Jesień
rozgościła się u nas na dobre. Dziś podobno miał być ostatni z ciepłych dni, a
od jutra znowu ma wrócić chłód.
Ale
my się jesieni i zimna nie boimy! Uzbrojona w koc, mruczącego Diabła, ukochaną
muzykę i ciepłą herbatkę przychodzę do was z recenzją jedynego kolorowego
kosmetyku do ust, którego aktualnie używam – choć i tak sporadycznie.
Post
miał wziąć udział w akcji u Pasje Karoliny [link do akcji], jednak nie
wyrobiłam się czasowo, dlatego wrzucam go teraz.
Jeśli
chodzi makijaż ust wykonywany przeze mnie, w głównej mierze, jeśli już jakiś
jest, opiera się on na balsamach pielęgnujących. Czasami jednak zdarzy mi się
zaszaleć i wtedy maluję się kredką od Golden Rose – Matte Lipstick Crayon w
ciepłym odcieniu nr 13.
Kredka
daje przepiękny efekt matu na ustach, a ponadto jest dostępna w wielu kolorach.
Nie utrzymuje się jakoś szalenie długo, a resztki jakie po niej pozostają
lepiej zmyć chusteczką, zanim ponownie się pomaluję, jednak i tak jestem z niej
bardzo zadowolona. Zapłaciłam za nią mniej niż 10 złotych. Największym jej
minusem jest jednak to, że trzeba ją strugać. Uch, uważam, że nie ma nic
gorszego niż kredki do ust, czy oczu, które nie są automatyczne. No, ale jak to
mówią, nie można mieć wszystkiego, prawda?
Jeśli
zależy Wam na przyzwoitej kredce o ładnym, matowym wykończeniu, która ponadto
nie narazi Was na bankructwo, to szczerze polecam te od Golden Rose.
piękny ma kolorek :) zostaję tu na dłużej i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńGood write-up. I definitely love this website.
OdpowiedzUsuńThanks!