Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#66. DRAPAK DLA KOTA


Hola!
Dziś chciałam Was zaprosić na drugi (wow! idę jak burza ;)) post z serii KOCICH SPRAW. Tym razem chciałabym podzielić się z wami swoimi doświadczeniami oraz obserwacjami dotyczącymi drapaków dla kotów. Moje koty (zwłaszcza Diabeł z tym swoim ADHD) są wyśmienitymi testerami i miłośnikami wszystkiego, co można na legalu drapać.


Dlaczego warto zainwestować w drapak dla kota?
Zapewne większość kupuje drapaki aby koty nie drapały mebli, przedmiotów do tego nie przeznaczonych. Warto jednak wiedzieć, że dzięki drapaniu odpowiednich powierzchni kot pozbywa się martwych, złuszczonych części pazura. Drapanie jest dla kota naturalną sprawą, służy rozciąganiu mięśni oraz zaznaczeniu swojego terytorium – wiedzieliście, że na kocich łapach znajdują się gruczoły zapachowe? Pozostawiają one feromon na drapanym przedmiocie, dzięki czemu kot rozpoznaje swoje terytorium i czuje się bezpiecznie. Jeśli chodzi o moje kociaki, to uwielbiają skakać, gonić się i wspinać po drapakach – sprawia im to niesłychaną frajdę.


Jaki drapak będzie odpowiedni dla kota?
Wybierając drapak, po pierwsze dopasujcie go do kota. Inny będzie nadawał się dla niedużej koteczki dachowca, inny zaś dla maine coona. Pewne jest jednak to, że dobry drapak powinien być przede wszystkim STABILNY i najlepiej ciężki – a nie gibać się na wszystkie strony świata, gdy kot będzie po nim skakał czy go drapał – i to niezależnie od wielkości kota czy jego rasy (my osobiście jesteśmy fanami drapaków sufitowych – nie ma szans, aby kot je przewrócił).


Odpowiedni drapak powinien mieć też miejsce do… drapania. I choć brzmi to śmiesznie – chyba nie dla każdego producenta jest oczywiste. Ile jest drapaków z całą masą bajerów, półeczek, budek, zabawek, hamaków, za to bez przestrzeni, na której kot będzie mógł spokojnie się wyciągnąć i oddać się drapaniu. I żeby było jasne - dodatki są okej o ile ich ilość nie jest przesadzona kosztem miejsca do drapania (nie polecam jedynie jakichś sznureczków, czy innych tego typu zabawek przymocowanych do drapaka, bo mogą się zerwać i kot może je połknąć). Fajne, jeśli będzie posiadał miejsce do spania czy takie, w którym kot będzie mógł się ukryć (choć u mnie akurat ŻADEN kot nie korzystał z wbudowanych budek).


Ze względów praktycznych dobrze wybierać drapak, który łatwo można wyczyścić, a materiał zdjąć i wyprać.
Zwracajcie również uwagę na jakość wykonania drapaka – aby sizal był dobrej jakości i solidnie oplatał słupki, nie ruszał się. Przy drapakach kartonowych warto wybierać te porządniejsze, z lepszego kartonu – mniej się sypią i służą dłużej. Naprawdę dobry drapak trochę kosztuje, ale wierzcie mi, iż będzie to inwestycja na lata.


Inne drapaki
Poza typowymi, stojącymi drapakami z słupkami i półeczkami, na rynku znajdziemy również wiele innych rodzajów – chociażby popularne ostatnio tuby, drapaki kartonowe, takie do zawieszenia na oparciu fotela lub na rogu ściany. Moje koty na szczęście nie drapią nic poza drapakami, nie mam więc potrzeby dodatkowego zabezpieczania mebli, ale uważam, że np. takie drapaki kartonowe to naprawdę super sprawa. Koty bardzo lubią je drapać (nawet te, które wcześniej z drapakami nie miały styczności) czy na nich spać.


Jakie drapaki mieliśmy?
Mamy za sobą kilkanaście mniej bądź bardziej udanych zakupów drapaków – począwszy od budki ze słupkiem i miejscem do spania z biedronki za 50 PLN, poprzez wiele drapaków tekturowych z zooplusa, aż do drapaka sufitowego oraz tych z mykotty.  Drapak z biedronki był pierwszym drapakiem, jaki kiedykolwiek dostały ponad dziesięcioletnie kotki rodziców – kompletnie go zignorowały. W międzyczasie trafiły do mnie El Diablo i dla nich był on prawdziwym rarytasem – nieduży, ze średniej jakości sizalu, przez jakiś czas dawał radę przy lekkich kociakach. Wkrótce jednak słupek zaczął odpadać zostawiając ostrą część a sizal się rozwalał, skończył więc na śmietniku.




Kolejne były liczne drapaki tekturowe z zooplusa (LINK). Zarówno starsze kotki jak i El Diablo (i każdy inny kot, którego miałam pod opieką) je uwielbiały. Były nieduże, tanie i łatwo dostępne. Zamawiałam ich naprawdę dużo, różnych kształtów, kolorów, gdyż bardzo szybko nadawały się do wyrzucenia – od pierwszego dnia bardzo się sypały, przez co non stop musiałam odkurzać, oraz niszczyły.


Ponad dwa lata temu zdecydowałam się na pierwszy poważny zakup – drapak sufitowy od makspola (LINK). Wybrałam mocowanie do sufitu (nieinwazyjne), ze względu na Diabła, przy którego ADHD nie wyobrażałam sobie wolnostojącego drapaka. Wybrany przez nas model miał platformę do spania na samej górze, dwie półeczki, budkę oraz dużo przestrzeni do drapania. Przyszedł bardzo szybko, jego montaż był łatwy i bezproblemowy. Był to mój pierwszy kontakt z drapakiem z taśmą zamiast sizalu. Drapak stoi do dziś i choć jest napadany kilkadziesiąt razy dziennie przez Bajkę i Diabła, które wspinają się po nim jak małpy i skaczą tak, że mimo mocowania do sufitu lubi się trochę przesunąć (nie chcę myśleć co by było, gdyby mocowany nie był…) nadal wygląda bardzo dobrze. Taśma trochę się ponaciągała, co możecie zobaczyć na zdjęciach, ale patrząc na intensywność użytkowania (przeżył również Lilith, Marysię, Lunę) jest w naprawdę dobrym stanie. Nic nie odpada (poza Diabłem), nic się nie sypie, nie kruszy. Uważam go za naprawdę dobry zakup i będę szczerze polecała każdemu, komu zależy na stabilności oraz dużej przestrzeni do drapania.






W wakacje ubiegłego roku postanowiłam zrobić gnojkom spóźnione prezenty urodzinowe – na promocji były akurat zestawy drapaków kartonowych z mykotty (LINK). Zdecydowałam się na dwa modele: LUI (pusty w środku) i VIGO. Do zakupu zachęciło mnie sporo opinii znajomych, u których te drapaki sprawdzały się rewelacyjnie oraz kolejne, nadające się do wyrzucenia drapaki z zooplusa. Drapaki przyszły szybko, solidnie zakapowane i moje koty pokochały je od razu. I wszystko byłoby w super, gdyby nie to, że w LUI dość szybko odpadł kawałek białej części na przedzie, niedawno nam się trochę złamał w jednej części (dalej się trzyma, ale ugina pod ciężarem kotów) i od paru dni zaczął się sypać. Może nie tak intensywnie jak te z zooplusa, ale jednak, jak na tyle pieniędzy, z jego zakupu jestem umiarkowanie zadowolona. VIGO za to trzyma się nadal super i jest mega solidny, sprawiedliwie muszę jednak przyznać, że koty odrobinę bardziej wolą model pusty w środku – lubią się w nim chować, drapać z góry, dołu, odpoczywać. Szkoda tylko, że po niespełna pół roku jest już w bardzo średnim stanie. Co ciekawe, u moich znajomych trzyma się on bardzo dobrze, choć zakupili go oni dużo wcześniej niż ja.




Tu możecie zobaczyć różnicę między drapakiem z zooplusa a tym z mykotty.



Wymarzony drapak dla moich kotów
Od jakiegoś czasu za to wzdycham do kolejnej firmy produkującej drapaki. No dobra, wzdycham do niej od zawsze, ale ceny jak na moje zarobki były i nadal są niestety zaporowe. Chodzi mi oczywiście o drapaki RUFI (LINK), którym mogłam się przyjrzeć chociażby w krakowskiej kociej kawiarni. Rety, naprawdę, ta jakoś zachwyca. Choć z wyborem modelu nawet na tą chwilę mam problem (wiele jest moim zdaniem mimo wszystko przekombinowanych), to uważam, że jest to zakup wart tych pieniędzy. Jeśli wiec macie kupę kasy, ukochane koty i chcecie w nie porządnie zainwestować – wiecie, gdzie szukać.;)


PS: Choć dzięki drapakom, nawet tym za miliony, koty pozbywają się martwych części pazura – warto monitorować sytuację. U nas mimo całego mnóstwa drapaków i tak muszę obcinać pazurki – wystarczyło mi, by raz Diabeł zawisnął na firance i nie  mógł się z niej uwolnić. Pamiętajcie więc, że nie zawsze posiadanie drapaka jest równoważne z możliwością nie obcinania kotom pazurów, bo to bardzo ważne.


Komentarze

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz