Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z
Hola!
Dziś chciałam Was zaprosić na drugi (wow! idę jak burza ;)) post z
serii KOCICH SPRAW. Tym razem chciałabym podzielić się z wami swoimi
doświadczeniami oraz obserwacjami dotyczącymi drapaków dla kotów. Moje koty
(zwłaszcza Diabeł z tym swoim ADHD) są wyśmienitymi testerami i miłośnikami
wszystkiego, co można na legalu drapać.
Dlaczego
warto zainwestować w drapak dla kota?
Zapewne większość kupuje drapaki aby koty nie drapały mebli,
przedmiotów do tego nie przeznaczonych. Warto jednak wiedzieć, że dzięki
drapaniu odpowiednich powierzchni kot pozbywa się martwych, złuszczonych części
pazura. Drapanie jest dla kota naturalną sprawą, służy rozciąganiu mięśni oraz
zaznaczeniu swojego terytorium – wiedzieliście, że na kocich łapach znajdują
się gruczoły zapachowe? Pozostawiają one feromon na drapanym przedmiocie,
dzięki czemu kot rozpoznaje swoje terytorium i czuje się bezpiecznie. Jeśli
chodzi o moje kociaki, to uwielbiają skakać, gonić się i wspinać po drapakach –
sprawia im to niesłychaną frajdę.
Jaki drapak
będzie odpowiedni dla kota?
Wybierając drapak, po pierwsze dopasujcie go do kota. Inny będzie nadawał się dla niedużej
koteczki dachowca, inny zaś dla maine coona. Pewne jest jednak to, że dobry
drapak powinien być przede wszystkim STABILNY
i najlepiej ciężki – a nie gibać się na wszystkie strony świata, gdy kot będzie
po nim skakał czy go drapał – i to niezależnie od wielkości kota czy jego rasy
(my osobiście jesteśmy fanami drapaków sufitowych – nie ma szans, aby kot je
przewrócił).
Odpowiedni drapak powinien mieć też miejsce do… drapania. I choć brzmi to śmiesznie – chyba nie dla
każdego producenta jest oczywiste. Ile jest drapaków z całą masą bajerów,
półeczek, budek, zabawek, hamaków, za to bez przestrzeni, na której kot będzie
mógł spokojnie się wyciągnąć i oddać się drapaniu. I żeby było jasne - dodatki
są okej o ile ich ilość nie jest przesadzona kosztem miejsca do drapania (nie
polecam jedynie jakichś sznureczków, czy innych tego typu zabawek
przymocowanych do drapaka, bo mogą się zerwać i kot może je połknąć). Fajne,
jeśli będzie posiadał miejsce do spania czy takie, w którym kot będzie mógł się
ukryć (choć u mnie akurat ŻADEN kot nie korzystał z wbudowanych budek).
Ze względów praktycznych dobrze wybierać drapak, który łatwo można wyczyścić, a materiał zdjąć
i wyprać.
Zwracajcie również uwagę na jakość wykonania drapaka – aby sizal
był dobrej jakości i solidnie oplatał słupki, nie ruszał się. Przy drapakach
kartonowych warto wybierać te porządniejsze, z lepszego kartonu – mniej się
sypią i służą dłużej. Naprawdę dobry drapak trochę kosztuje, ale wierzcie mi,
iż będzie to inwestycja na lata.
Inne drapaki
Poza typowymi, stojącymi drapakami z słupkami i półeczkami, na
rynku znajdziemy również wiele innych rodzajów – chociażby popularne ostatnio
tuby, drapaki kartonowe, takie do zawieszenia na oparciu fotela lub na rogu
ściany. Moje koty na szczęście nie drapią nic poza drapakami, nie mam więc
potrzeby dodatkowego zabezpieczania mebli, ale uważam, że np. takie drapaki
kartonowe to naprawdę super sprawa. Koty bardzo lubią je drapać (nawet te,
które wcześniej z drapakami nie miały styczności) czy na nich spać.
Jakie drapaki
mieliśmy?
Mamy za sobą kilkanaście mniej bądź bardziej udanych zakupów
drapaków – począwszy od budki ze słupkiem i miejscem do spania z biedronki za
50 PLN, poprzez wiele drapaków tekturowych z zooplusa, aż do drapaka sufitowego
oraz tych z mykotty. Drapak z biedronki
był pierwszym drapakiem, jaki kiedykolwiek dostały ponad dziesięcioletnie kotki
rodziców – kompletnie go zignorowały. W międzyczasie trafiły do mnie El Diablo
i dla nich był on prawdziwym rarytasem – nieduży, ze średniej jakości sizalu,
przez jakiś czas dawał radę przy lekkich kociakach. Wkrótce jednak słupek
zaczął odpadać zostawiając ostrą część a sizal się rozwalał, skończył więc na
śmietniku.
Kolejne były liczne drapaki tekturowe z zooplusa (LINK). Zarówno
starsze kotki jak i El Diablo (i każdy inny kot, którego miałam pod opieką) je
uwielbiały. Były nieduże, tanie i łatwo dostępne. Zamawiałam ich naprawdę dużo,
różnych kształtów, kolorów, gdyż bardzo szybko nadawały się do wyrzucenia – od
pierwszego dnia bardzo się sypały, przez co non stop musiałam odkurzać, oraz
niszczyły.
Ponad dwa lata temu zdecydowałam się na pierwszy poważny zakup –
drapak sufitowy od makspola (LINK). Wybrałam mocowanie do sufitu
(nieinwazyjne), ze względu na Diabła, przy którego ADHD nie wyobrażałam sobie
wolnostojącego drapaka. Wybrany przez nas model miał platformę do spania na
samej górze, dwie półeczki, budkę oraz dużo przestrzeni do drapania. Przyszedł
bardzo szybko, jego montaż był łatwy i bezproblemowy. Był to mój pierwszy
kontakt z drapakiem z taśmą zamiast sizalu. Drapak stoi do dziś i choć jest
napadany kilkadziesiąt razy dziennie przez Bajkę i Diabła, które wspinają się
po nim jak małpy i skaczą tak, że mimo mocowania do sufitu lubi się trochę
przesunąć (nie chcę myśleć co by było, gdyby mocowany nie był…) nadal wygląda
bardzo dobrze. Taśma trochę się ponaciągała, co możecie zobaczyć na zdjęciach,
ale patrząc na intensywność użytkowania (przeżył również Lilith, Marysię, Lunę)
jest w naprawdę dobrym stanie. Nic nie odpada (poza Diabłem), nic się nie
sypie, nie kruszy. Uważam go za naprawdę dobry zakup i będę szczerze polecała
każdemu, komu zależy na stabilności oraz dużej przestrzeni do drapania.
W wakacje ubiegłego roku postanowiłam zrobić gnojkom spóźnione
prezenty urodzinowe – na promocji były akurat zestawy drapaków kartonowych z
mykotty (LINK). Zdecydowałam się na dwa modele: LUI (pusty w środku) i VIGO. Do
zakupu zachęciło mnie sporo opinii znajomych, u których te drapaki sprawdzały
się rewelacyjnie oraz kolejne, nadające się do wyrzucenia drapaki z zooplusa.
Drapaki przyszły szybko, solidnie zakapowane i moje koty pokochały je od razu.
I wszystko byłoby w super, gdyby nie to, że w LUI dość szybko odpadł kawałek
białej części na przedzie, niedawno nam się trochę złamał w jednej części
(dalej się trzyma, ale ugina pod ciężarem kotów) i od paru dni zaczął się
sypać. Może nie tak intensywnie jak te z zooplusa, ale jednak, jak na tyle
pieniędzy, z jego zakupu jestem umiarkowanie zadowolona. VIGO za to trzyma się
nadal super i jest mega solidny, sprawiedliwie muszę jednak przyznać, że koty
odrobinę bardziej wolą model pusty w środku – lubią się w nim chować, drapać z
góry, dołu, odpoczywać. Szkoda tylko, że po niespełna pół roku jest już w
bardzo średnim stanie. Co ciekawe, u moich znajomych trzyma się on bardzo
dobrze, choć zakupili go oni dużo wcześniej niż ja.
Tu możecie zobaczyć różnicę między drapakiem z zooplusa a tym z
mykotty.
Wymarzony
drapak dla moich kotów
Od jakiegoś czasu za to wzdycham do kolejnej firmy produkującej
drapaki. No dobra, wzdycham do niej od zawsze, ale ceny jak na moje zarobki
były i nadal są niestety zaporowe. Chodzi mi oczywiście o drapaki RUFI (LINK), którym
mogłam się przyjrzeć chociażby w krakowskiej kociej kawiarni. Rety, naprawdę,
ta jakoś zachwyca. Choć z wyborem modelu nawet na tą chwilę mam problem (wiele
jest moim zdaniem mimo wszystko przekombinowanych), to uważam, że jest to zakup
wart tych pieniędzy. Jeśli wiec macie kupę kasy, ukochane koty i chcecie w nie
porządnie zainwestować – wiecie, gdzie szukać.;)
PS: Choć dzięki drapakom, nawet tym za miliony, koty pozbywają się
martwych części pazura – warto monitorować sytuację. U nas mimo całego mnóstwa
drapaków i tak muszę obcinać pazurki – wystarczyło mi, by raz Diabeł zawisnął
na firance i nie mógł się z niej
uwolnić. Pamiętajcie więc, że nie zawsze posiadanie drapaka jest równoważne z
możliwością nie obcinania kotom pazurów, bo to bardzo ważne.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)