Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z
Hello, autumn!
Dziś
pierwszy dzień kalendarzowej jesieni. Choć poranki są chłodne, za dnia pogoda
sprawia, że wciąż ciężko pożegnać się z latem. Słońce nadal świeci, lecz już
nie tak mocno, upalnie, na niebie pojawia się coraz więcej szarych chmur. Uwielbiam
ten proces – proces zmian. To ciepło, takie pomarańczowe, pachnące herbatą z
cytryną, kąpielą z pianą, z grubymi skarpetami i ukochaną książką, którą
czytamy w fotelu, otuleni grubym kocem. Podkoszulki i krótkie spodenki ustępują
miejsca swetrom, kardiganom, klapki i sandały biorą urlop, w zamian wyjmujemy
cieplejsze obuwie: kozaki, botki.
Znika
zieleń, błękit i uczucie wszechobecnej beztroski. Pojawia się butelkowa zieleń,
marsala, musztarda. To ten czas, kiedy brak nastroju możemy usprawiedliwić
chandrą. Bo, przecież jesień.
Choć
wielu osobom ten czas kojarzy się raczej negatywnie – zimno, mokro, szaro i
buro, ja uważam, że ta pora roku jest niesamowita. W ciepłym, jesiennym słońcu
zdjęcia wychodzą potulne, sympatyczne. Góry mienią się pięknymi barwami:
złotem, czerwienią, brązem i żółcią. Zakładam ukochane rękawiczki, czapkę i
szalik. Mam więcej czasu dla siebie, bo szybciej robi się ciemno. Równocześnie
zaczynam maksymalnie wykorzystywać dzień.
Jesień
to również czas zadumy, refleksji. Sprzyja wspomnieniom, napawa nas lekkim,
melancholijnym nastrojem, niezrozumianą tęsknotą – niemal wszystko mówi nam, że
oto przemija czas.
Lato,
które minęło, było dla mnie jednym z najbardziej zakręconych i pozytywnych. Być
może zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale znalazłam pracę w zawodzie. Na początku
były to bezpłatne praktyki, później płatny staż a od zeszłego poniedziałku normalnie
płatna praca. Spełniam się jako
dziennikarz-pisarz-felietonista-jak-zwał-tak-zwał. Może tematycznie nie jest to
coś, co mnie jakoś szczególnie kręci, ale sam fakt, że zarabiam na siebie pisząc, tworząc, napawa
mnie szczęściem i sprawia, że po części czuję się spełniona. Do tego zespół, z którym pracuję, jest niesamowity! Jestem szczęśliwa.
Dostałam
się na studia. Na filologię angielską. Zrezygnowałam, gdyż prawdopodobieństwo,
że je skończę (licencjat) jest raczej niewielkie. Zrekrutowałam się za to na
magisterkę. Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Już teraz widzę, jak ten
rok przerwy mnie rozleniwił, dlatego będzie trzeba wziąć się w garść.
Przez
wypadki losowe z wyjazdu do Chorwacji musieliśmy zrezygnować. Nie chcę się
zbytnio rozpisywać, po prostu, jedna z najbliższych mi osób miała w tym czasie
bardzo poważną operację. Nie mogłam inaczej. I nie żałuję. Wakacje nie uciekną.
W
końcu ruszyłam wraz z przyjaciółką z portalem informacyjnym dotyczącym dzielnicy, w której się obie
wychowałyśmy. Poza tym, założyłyśmy również naszą stronę z
fotografiami. Mam nadzieję, iż wszystko nareszcie ruszy.
Plany
życiowe znowu zmienione, choć teraz tak naprawdę wszystko zależy od bzdurnych
instytucji. Ja jedynie mogę się postarać i liczyć na szczęście. Ot, co.
Zbieram
kasztany. Obserwuję zmiany. Idę codziennie przez planty w słuchawkach na uszach
i się uśmiecham. Jesień. Piękno dociera zewsząd. Zmiany. Ciągłe zmiany. Na
lepsze.
Pozdrawiam
Was cieplutko. Liczę na to, że tym razem zacznę pojawiać się tu częściej. Jest
to jedno z moich jesiennych postanowień. Ale o tym kiedy indziej.
fotografie: weheartit / stylowi / tumblr / pinterest
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)