Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z
Choć
ostatnie dni rozpieszczały nas niemiłosiernie, jeśli chodzi o pogodę, tak dziś
możemy już oficjalnie powiedzieć, że nadeszła jesień: wrzesień bezlitośnie
wyssał ostatnie letnie soki lata z ziemi. Co więc możemy zrobić, by nie złapały
nas typowe dla tego okresu melancholia, nijakość i poczucie beznadziei?
Dziś
chciałam podzielić się z Wami moimi sprawdzonymi sposobami na jesienną chandrę.
Będzie optymistycznie i kolorowo, na przekór pogodzie za oknem! Serdecznie
zapraszam.
2).
Jesień sprzyja temu, by zająć się sobą. Dni stają się krótsze, więcej czasu
spędzamy w domu, dlatego to wręcz idealny moment, by zwiększyć nasz egoizm i skupić się na sobie! Co polecam w
szczególności? Po całym dniu w pracy, gdy wracamy zmęczeni i przemarznięci nic
nie sprawdzi się lepiej, niż gorąca kąpiel z pianą, ulubionym olejkiem i
pachnącymi kosmetykami: malinowym żelem pod prysznic, owocowym szamponem czy
czekoladowym balsamem… Mniam!
3).
Nie chce ci się nic? To postaraj się
jeszcze bardziej. Wyzwanie „do wakacji na pewno schudnę!” czas zacząć!
Jesień to ten czas, w którym warto wziąć się za siebie i dać sobie porządny
wycisk. Ćwiczenia sprawiają, że stajesz się szczęśliwszy (wytwarzasz
endorfiny!), jest to więc wspaniały sposób na walkę z jesienną chandrą. A przy
okazji poprawisz swoją sylwetkę, wydolność no i kondycję. Na siłownię, marsz!
4).
Uważam, że nie ma nic lepszego, niż obecność
drugiej, kochającej nas ponad wszystko istoty.
Nie ważne, czy to Wasza druga połówka czy wyjadający wszystko z garnków kot
(przykład autentyczny, zapraszam na koniec posta). Jeśli przebywamy z kimś, kto
nas kocha, akceptuje i tęskni, gdy jesteśmy nieobecni – spędzajmy z nim jak
najwięcej czasu! To zupełnie jak ładowanie bateryjek poprzez przytulanie i samo
obcowanie ze sobą. Serio. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak przyjemnie mi się
teraz pisze, mimo, że pomiędzy mną, a laptopem leżą cztery mruczące koty!
.
5).
Jeśli nie lubimy skupiać się na sobie (patrz: punkt 2), możemy postarać się pomóc komuś innemu. Wolontariuszy w
Fundacjach, schroniskach czy Domach Dziecka nigdy nie jest wystarczająco dużo.
Już sama nasza obecność może sprawić cuda: będziemy mieli poczucie, że robimy
coś dobrego oraz pomożemy innej, niewinnej istocie. W końcu nie tylko my możemy
gorzej znosić jesienną szarość i burość. Pomóżmy sobie, stając się równocześnie
promyczkiem słońca dla kogoś. Dzięki temu zdobędziemy nowe doświadczenia, znajomości i będziemy mieli poczucie spełnionego obowiązku. A ponadto sprawimy komuś ogrom radości. Wyjdźmy na przeciw jesiennej chandrze i zmieńmy czyjeś życie na lepsze!
Mój idealny, jesienny wieczór?
Po pracy idę na
siłownię, gdzie dwadzieścia minut spędzam na bieżni bądź orbitreku, a przez
pozostały czas morduję się treningiem obwodowym. Wracam do domu, zjadam pyszny,
rozgrzewający posiłek i wskakuję do ciepłej, pełnej pachnącej wody wanny. Po
kąpieli w ukochanym, różowym szlafroku w chmurki zasiadam głęboko w fotelu z ulubioną
książką, kotami na kolanach i ciepłym kakao w ręku i odpływam. Ewentualnie, przysiadam
się do komputera i strzelam head shoty terrorystom.;) A w drodze do pracy, w
trakcie porządków – muzyka! Obowiązkowo!
A jakie są wasze sposoby na walkę z jesienną chandrą?
PS:
Przedstawiam backstage dzisiejszych fotografii. Na poprawę humoru w ten
chłodny, szary dzień! Uśmiech proszę!
jestem fajna!
fot. bez logo: wehearit / pinterest / stylowi.
Mam dokładnie tak samo z muzyką, od stanu "o matko jaki ten świat jest piękny i wspaniały" po "tak bardzo tęsknie ale sama nie wiem za czym " przez " aaa mogę wszystko idę zrobić brzuszki" Taaaaa :D Podlinkuj sobie Kochana klika z muzyczką, bo chciałam kliknąć, a tam nic :)
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście koty, ja nie wiem jak ja mogłam żyć bez kotełki wcześniej, strasznie puste musiało być moje mieszkanie. Lepszego słuchacza nie ma, tyle co ja się do niej nagadam to łooo. No i to mruczenie :)
podlinkowane.:)
Usuńwczoraj zapomniałam po co weszłam w edycje posta, więc wyszłam, hahahaha. :D
dzięki! :)