Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#11. ORLY?! RECENZJA DARKEST SHADOW ORAZ HIGHLIGHT.





Dobry wieczór!
Przychodzę dziś do Was z krótką acz treściwą recenzją dwóch lakierów ORLY.
Mowa o odcieniu highlight oraz darkest shadow. Już na początku zaznaczam, że nie miałam do czynienia z pełnowymiarowym produktem, tylko Smoky mini kit, w którym znajdziemy cztery kolorki, a pojemność każdego z nich wynosi 5.3 ml.


Kolor
Jeśli chodzi o wcześniej wspomniane odcienie: highlight i darknes shadow, to mam mieszane odczucia. Jak zobaczycie na zdjęciu, drugi z nich powinien mieć dużo bordowo-złotych drobinek. Niestety, na paznokciu prawie w ogóle tego nie widać – nawet w świetle słonecznym. Kolor jest ciemny z lekkim przebłyskiem bordowo-purpurowej czerwieni. Gdy pierwszy raz zobaczyłam buteleczkę, zakochałam się w kolorze – wydawał mi się wręcz idealny na jesień, niestety, po aplikacji byłam trochę zawiedziona. Owszem, podoba mi się nadal, jednak z zupełnie innej strony niż myślałam. Highlight na pierwszy rzut oka wydaje się odcieniem szarym z cieplejszymi tonami. Na paznokciu prezentuje się różnie – raz wydaje się, że ma w sobie odrobinę zielonego pigmentu, innym z kolei, iż różowego. Myślę, że zależy to od światła.
Na oba lakiery nałożyłam top coat z Sally Hansen. Mimo, iż wcześniej byłam z niego zadowolona, z ORLY efekt nie był taki, jaki moim zdaniem być powinien. Kolory wyglądały na zgaszone, nie błyszczały się tak, jak np. z Colour Alike (mam piękny, granatowy holo, który zaraz po wyschnięciu robi się matowy i nieładny. Gdy nakładam na niego jedną warstwę top coatu staje się taki, jak w trakcie malowania – błyszczący, świeży – tutaj brakuje tego efektu). Dodam, iż zdecydowałam się na top, ponieważ po wyschnięciu lakierom brakowało tego świeżego, eleganckiego blasku. Być może, gdybym miała top innej firmy wyglądałoby to lepiej.


Trwałość
Trwałość oceniam na czwórkę z minusem. Paznokcie pomalowałam w sobotę, już w poniedziałek na jednym z nich (widać na zdjęciach) lakier troszkę mi zszedł. Wczoraj nie wytrzymałam i zdrapałam lakier w całości, gdyż zaczął już nieładnie odchodzić. Pierwsze, już po dwóch-trzech dniach, zdarły się końce.
Nakładanie
No cóż. Z pełną świadomością stwierdzam, że produktu mini nie są dla mnie. Jestem fanką dużych, grubszych pędzelków. Te z ORLY były przede wszystkim krótkie i cienkie. Z tym pierwszym miałam najwięcej problemów – w moim odczuciu pędzelek naprawdę był za krótki (może nie samo włosie, ale całość). Jeśli chodzi o ilość warstw – na osiem paznokci, tylko na trzech musiałam nakładać drugą warstwę darkest shadow, myślę jednak, że gdyby nie mój brak wprawy, obyłoby się i bez tego. Lakier kryje bardzo dobrze. Highlight natomiast potrzebuje dwóch warstw.


Podsumowanie
Szczerze powiedziawszy, gdybym miała wydać za Smoky mini kit ok. 13 $ (cena z amazon.com) to wolałabym kupić sobie kilka(naście) lakierów z Golden Rose. Nie są złe, ale za tą cenę spodziewałabym się jednak czegoś więcej… Najwięcej mam do zarzucenia kolorowi darkest shadow – naprawdę mnie rozczarował, jeśli chodzi o kolor na paznokciu.






Komentarze

  1. Tak szczerze jeszcze nigdy nie miałam żadnego Orly, ale nie wiem czy sama bym sobie kiedykolwiek kupiła w cenie bez jakiejś porządnej promocji. Za te ceny co oni proponują regularne to jak dla mnie te lakiery powinny jeszcze co najmniej wygrywać melodyjkę, albo nie wiem, ogrzewać palce :D Chociaż fakt, że niektóre kolorki mają boskie, więc może kiedyś coś mnie podkusi. :] Co do tego ciemniejszego to rzeczywiście w butelce wyglądał na dużo bardziej mieniący się i magiczny, a na paznokciu tego nie widać, również byłabym zawiedziona. No życie. :]

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz