Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwyk...
Cześć!
Korzystając z tego, że święta tuż-tuż chciałam podzielić się z Wami moimi wielkanocnymi paznokciami. Będzie kolorowo i mega wiosennie.
Korzystając z tego, że święta tuż-tuż chciałam podzielić się z Wami moimi wielkanocnymi paznokciami. Będzie kolorowo i mega wiosennie.
Praktycznie
całość wykonałam za pomocą lakierów z Golden Rose z mojej ulubionej serii Color
Expert: zieleń to numerek 63, błękit 43, róż 45, żółć 44, fiolet 66. Wszystkie
wpadają w delikatne, pastelowe kolory. Kropeczki (także Golden Rose, zwykły,
biały lakier numer 242, kupiony sto lat temu) nanosiłam sondą.
Lakiery
z tej serii bardzo lubię. Mają szeroki pędzelek, który pozwala nam szybko
pokryć płytkę paznokcia. Fioletowy i niebieski mam już ruski rok, pozostałe
dokupiłam jakoś w lutym. Poza nimi, mam jeszcze numerek 20 (recenzowany dawno
temu, także na wiosnę) oraz nowy – 111. Ale o nim innym razem.
Jeśli
chodzi o konsystencję, to wszystkie lakiery miały podobną. Największe trudności
napotkałam przy nakładaniu żółci – była ona dość gęsta i „miękka”, przez co już
sam pędzelek pozostawiał na niej bruzdy. Na szczęście, standardowe dwie warstwy
załatwiły sprawę.
Lakier
odprysnął po raz pierwszy po czterech dniach. Piątego byłam zmuszona wszystko
zmyć, gdyż jeden paznokieć zaczął mi się rozdwajać i królik trochę się popsuł.
Jednak jak na cenę, jakoś jest naprawdę fajna. Warto tutaj wspomnieć, że Color
Expert naprawdę super się nakłada a olbrzymia gama kolorów zadowoli nawet
najbardziej wybredne gusta. Ja sama o wiele bardziej wolę te lakiery od
chociażby Essie czy ORLY.
No
cóż, szczerze powiedziawszy, była to moja pierwsza zabawa, jeśli chodzi o coś
więcej na paznokciach, niż sam kolor. Po raz pierwszy bawiłam się pędzelkami i
ogólnie, bardziej artystycznym malowaniem. Nie ukrywam, że sprawiło mi to
mnóstwo frajdy – ba, co więcej – zamówiłam już sobie wodne naklejki oraz
stempelki.
A
na koniec, pragnę złożyć Wam życzenia – by te święta były pełne spokoju,
rodzinnej atmosfery oraz szczęścia spowodowanego z samego obcowania z bliskimi.
A w poniedziałek – odpowiedniej ilości wody!
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)