Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z
Hej.
Dziś zapraszam Was na krótki opis i opinię na temat nowych szamponów micelarnych od Nivea. Obecnie mamy do wyboru dwa
rodzaje: głęboko oczyszczający dla
przetłuszczających się włosów i skóry głowy z ekstraktem z melisy cytrynowej
oraz wzmacniający, dla włosów
łamliwych i wrażliwej skóry głowy wzbogacony o lilię wodną. Na czym polega ich
micelarna wyjątkowość? Jak pisze producent „łagodnie
i głęboko oczyszczające micele skutecznie usuwają zanieczyszczenia i
pozostałości kosmetyków, jednocześnie dbając o zdrowie włosów i skóry głowy”.
Jak się to ma do rzeczywistości? A więc, szampony bardzo ładnie się pienią,
dzięki czemu z pewnością są bardzo wydajne. Rozprowadzają się bardzo przyjemnie
i mają miły, absolutnie niedrażniący zapach – oczyszczający bardziej świeży,
cytrynowy, wzmacniający – trochę kwiatowy. Znajdują się one w przeźroczystych
buteleczkach 400 ml z ładną, delikatną szatą graficzną.
Mój P. sprawdzał wersję zieloną, czyli oczyszczającą i jak
stwierdził „fajny, ale żadna rewelacja” – ma on olbrzymią tendencję do
przetłuszczania się włosów i w jego przypadku Nivea nie do końca się sprawdza –
niekiedy najlepiej byłoby, aby mył włosy po powrocie z pracy i zaraz po
przebudzeniu, no a przecież nie o to chodzi. Dużo lepiej radził sobie w tym
przypadku head&shoulders miętowy bądź cytrynowy. Na plus natomiast poszedł
zapach i wydajność.
Ja testowałam wersję różową - nie zauważyłam, żeby jakość
szczególnie obciążały włosy - korzystając z niej tradycyjnie musiałam myć głowę
co wieczór, czasami maksymalnie co dwa, czyli nic nadzwyczajnego. Jeśli chodzi
o moje spostrzeżenia i super działanie, no cóż, tego szamponu używam już jakiś
czas i poza tym, że po prostu myje włosy – nie zauważyłam znacznej różnicy.
Jest przyjemny, ładnie pachnie i nic poza tym. Nie spodziewajcie się
fajerwerków, ot co. Typowy średniak. U mnie za efekty specjalne odpowiadają
głównie maski, maseczki, oleje i wcierki.:) Ale i w tym przypadku konsystencja,
zapach i wydajność idą na plus.
PS: W składzie, zaraz za wodą znajduje się SLS.;)
Nie miałam okazji testować szamponów, w sumie to pierwszy raz je widzę. Nie miałam pojęcia o szamponach micelarnych! Na razie szukam czegoś co pozwoli mi skutecznie pozbyć się łupieżu :)
OdpowiedzUsuńNa rynku coraz więcej nowości, że nie nadążam. Może choć części z nich się przyjrzeć gdy zawitam do Polski :)
OdpowiedzUsuńpierwsze słyszę o tych szamponach, jestem bardzo ciekawa jak by się u mnie sprawdził? Na pewno się skusze jak trafię na nie w sklepie!
OdpowiedzUsuńwww.aleksandramistake.pl
chyba wolę mój tradycyjny szampon :)
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze nie miałam, ale poluję na nie! :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam, ale chętnie to zrobię. :)
OdpowiedzUsuń