Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwyk...
Hej :)
Dziś przychodzę do Was z kolejną fotorelacją – tym razem z dwóch „zimowych
wyjazdów” w góry. Pierwszy z nich miał miejsce na początku grudnia 2017 – za
cel obraliśmy sobie Dolinę Strążyska -> Czerwoną Przełęcz -> Dolinę
Białego a ponadto z zahaczeniem o Wodospad Siklawicę i Sarnią Skałę. I tutaj
wszystko się udało, choć warunki były nie do końca sprzyjające.
Pogoda była piękna, słoneczna, na szlaku widać było zarówno
wiosnę, jesień jak i zimę. Jedynym olbrzymim minusem był fakt, że wybraliśmy
się akurat wraz ze spadkiem temperatur poniżej zera co skutkowało tym, że
niemal cały szlak był bardzo oblodzony. Generalnie trasa nie jest ciężka (i piszę
to ja – osoba z kilkunastoma kilogramami za dużo i chorymi kolanami) –
spokojnie można ją przejść jednym tempem bez wywieszonego jęzora, jednak
wszechobecny lód skutecznie utrudniał zarówno wchodzenie (choć to jeszcze
spokojnie dało się przeżyć) jak i – o zgrozo – schodzenie, które w moim
wykonaniu zakrawało w niektórych momentach o komedię (bez zjazdu na dupie się
nie obeszło :D). Ale tak czy siak, warto było - w miarę prosta trasa a widoki bajeczne!!!
Drugą… „wycieczką” docelowo miała być Rusinowa Polana z rodziną
chłopaka – bratem, jego żoną i dwójką córeczek (4.5 i 1.5 latek). No cóż… Cała
wyprawa (20.01.2018) skończyła się prawie pięciogodzinna drogą do Zakopanego, wyjściem na
drogę do Morskiego Oka, dojściem do Doliny Białki i to na tyle, bo było już
mega późno a tak długa podróż dała się każdemu we znaki. Głównie chodziło o to,
żeby pokazać dziewczynkom prawdziwą zimę, wzięliśmy nawet sanki i jabuszko aby
mogły poszaleć. I generalnie było super, dziewczyny były zachwycone, sanki były w użytku cały czas, do tego mój P. wykombinował jabuszko-pojazd, do mnóstwo
śniegu, ładne widoki no ale niestety – ani za dużo się nie nachodziliśmy ani
nie naoglądaliśmy. Zahaczyliśmy też oczywiście o Krupówki, gdzie zjedliśmy
obiad.
Pomijam już fakt, że w drodze do Zakopanego dzięki zaproponowanemu
przez GPS’a skrótowi samochód niemal nie wypadł z drogi (zbyt stromy i
oblodzony podjazd) a w trasie powrotnej kilkanaście samochodów przed nami
miejsce miał tragiczny wypadek.
No… A najlepsze na koniec… Przez całą noc z soboty na niedzielę
padał śnieg i następnego dnia cały Kraków był bajecznie biały… ;) Także, w
niedzielę również dziewczyny (jak i dorośli!) wybawili się w śniegu, zjeżdżali
na sankach, lepili bałwana i tarzali się w białym puchu, haha.
Tak czy siak, Rusinowa Polana jest naszym kolejnym celem, który
mamy zamiar zrealizować jeszcze tej zimy. Trzymajcie kciuki, że tym razem
dojedziemy na czas!
w kontekscie wydarzeń z wczoraj, góry brzmią tak groźnie, nawet zwyczanje...
OdpowiedzUsuńśledziłam tą historię od początku :( góry są tak samo piękne jak i niebezpieczne :( teraz mam juz tylko nadzieję, że faktycznie udało im się zdobyć ten szczyt...
UsuńOh jakie piękne widoki :) w tym roku w okresie zimowym też zachciało mi się poczuć tą magiczną atmosferę i wybrałam się do Bielska Białej i Szczyrku, ale marzą mi sie Tatry :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe krajobrazy. Aż chce się jechać w góry :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki!
OdpowiedzUsuńdziekuje:)
Usuńspotkałaś yeti? ;p
OdpowiedzUsuńhahaha, to zależy, jak na to spojrzeć.;)
UsuńPrzepiękne zdjęcia! Sama raczej nie wybrałabym się w taką wyprawę, dlatego tym lepiej dla mnie, że mogę te cudne widoki zobaczyć przez ekran :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne widoki ;) dobre miejsce na odpoczynek ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam CAKEMONIKA :)
Ładnie tam :) bałwanek musi być :)
OdpowiedzUsuńGóry zima to nie dla mnie, łe miło poczytać i pooglądać o cudzych wyprwach
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za cel :)
OdpowiedzUsuń