Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#48. RUSINOWA POLANA WIOSNĄ.


Widoki z drogi :)

Hej hoł :)
Pogoda ostatnimi czasy bardzo dopisuje, dlatego grzechem byłoby z niej nie skorzystać. Nic więc dziwnego, że w poniedziałek, po weselnym weekendzie, zwlekliśmy się z P. z łóżka tuż po piątej, by o 6:10 wystartować z MDA w stronę Zakopanego, by odbić sobie ostatni, mglisty wypad, o którym możecie poczytać [TUTAJ].


Tak czy siak, naszym początkowym celem miała być wyprawa na Kalatówki z późniejszym zahaczeniem o Sarnią Skałę, Wodospad i Dolinę Strążyska. Brzmi znajomo? Nic dziwnego, na Sarniej byliśmy w grudniu :) [KLIK]. Naszym głównym celem było zobaczenie krokusów, jednak ponieważ na Kalatówkach nie były one jeszcze w pełnym rozkwicie, w nocy przed wyjazdem obmyśliłam inną trasę. A właściwie: dwie. Pierwszą miała być właśnie Rusinowa Polana, która niezbyt rozpieściła nas widokowo niecałe dwa miesiące temu.;) 


Z dworca PKP wsiedliśmy w niewielki busik i za 9 PLN od osoby (busiki jadące pod Morskie Oko) dojechaliśmy na Wierch Poroniec, który był naszą bazą startową na Rusinową. Jako ciekawostkę dodam, że ubzdurałam sobie, żeby zabrać do plecaka nie tylko niezbędne rzeczy takie jak woda, chusteczki, portfel, aparat (…) ale i… czapkę, szalik, rękawiczki. Na sobie miałam bluzkę, polar i kurtkę zimową. Och, co to była za męka! Co prawda kurtkę założyłam dopiero w Krakowie, ale sam fakt jej targania był uciążliwy. A pogoda była wyśmienita, ludzie, których mijaliśmy (a była ich dosłownie garstka!) paradowała w krótkich spodenkach, o których marzyliśmy już po paru krokach.

Trasa na Rusinową jest banalnie łatwa. Z Wierchu Poroniec cały czas idziemy zielonym szlakiem - trwa to około godzinki. Jedynie na początku mamy jedno krótkie podejście. Już po chwili możemy podziwiać pierwsze, piękne widoki. I tym razem droga była przyjemna, choć miejscami ośnieżona, a czasami nawet oblodzona, więc trzeba było uważać. Jednak było to nic w porównaniu z lodem z naszej grudniowej wyprawy!



















I pomyśleć, że dwa miesiące temu tu weszliśmy!!!







Na samej Rusinowej nie brakuje ławeczek i stolików, aby usiąść, odpocząć, zjeść śniadanie. Jest to idealny wybór dla osób, które nie lubią się przemęczać, bądź są początkującymi i chcą napawać się pięknymi widokami. Wraz z nami szła para z maleńkim dzieciątkiem w szarfie a także pani w widocznej ciąży.:) Ba, nawet ja, osoba totalnie bez kondycji, spokojnie dałam radę, także macie wyobrażenie, jak przyjemna i nieskomplikowana jest to trasa. Polecam ją każdemu!








Na Rusinową wybieramy się jeszcze w sierpniu. Z ogromną i nieskrywaną przyjemnością zobaczę ją również spowitą w zieleni.:)






 Uśmieszek od mojego P. dla Was :)









Droga do raju!


Rusinowa była naszą pierwszą, planowaną na ten dzień trasą. Zaraz po niej ruszyliśmy na podbój krokusów w Chochołowskiej, o czym już następnym razem :)

Komentarze

  1. Jak pięknie <3 Ja na wakacjach planuję tydzień w górach spędzić, ale jeszcze szukam fajnego noclegu :D Mam nadzieję, że coś znajdę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My będziemy na początku sierpnia. Polecam Żółta Turnie, bardzo dobre ceny, czysto, schludnie, blisko... Tylko trzeba do nich dzwonić, bo na booking.com i innych tego typu rzeczach dziwne rzeczy wychodzą. :o a z tego co wiem maja jeszcze pokoje. Góry są wspaniałe 😍

      Usuń
  2. Piękne zdjecia.;) My w tym roku tez palnujemy wakacje w górach

    OdpowiedzUsuń
  3. Od lat nie byłam w górach - aż miło popatrzeć na takie piękne widoki! Samych udanych wypraw życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. marzyła mi się wycieczka w góry, po Twoich zdjęciach chce mi się jeszcze bardziej !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy mam okazje, zawsze idę, fajne miejsce na rozmyslania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, zdecydowanie ;) zwłaszcza, jak nie ma tłumów:)

      Usuń
  6. Bardzo fajna wyprawa z tego co widzę :). Ale żeby o 6 rano wstawać?! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o 6.10 to my autobus mieliśmy ^^ pobudka o 5. WARTOOOO ♥

      Usuń
  7. Bardzo ładne zdjęcia, zachęcają do spaceru.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, już dwa lata nie byłam na południu PL i trochę mi tęskno się zrobiło za tymi widokami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie dawno nie chodziłam po górach i ogromnie mi tego brakuje. Chętnie bym się wybrała, by podziwiać takie piekne widoki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Tatry i gościłam w nich (na nich?) o każdej porze roku, poza wiosną... Czas to zmienić!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz