Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#19. NAKLEJKI NA PAZNOKCIE


Cześć!
Piszę do Was po raz pierwszy z nowego PC. Tak, tak, tak – nareszcie mogę robić na komputerze to, co chcę, nie obawiając się o spadki do 5 fps czy lagi. Jedyny problem jest taki, że mam problem z Wordem. Mogę z niego korzystać tylko do końca miesiąca. No cóż, mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć jakieś rozwiązanie.
A póki co, zapraszam Was na moją pierwszą przygodę z naklejkami wodnymi!
Jakiś czas temu robiłam swoje pierwsze zakupy na aliexpress. Zamówiłam wtedy pakiet 50 bloczków z naklejkami oraz zestaw do stemplowania z 10 blaszkami. Oczywiście, planuję także post informacyjny odnośnie zakupów na chińskim allegro, dziś jednak chciałabym się skupić na moich pierwszych odczuciach odnośnie samych naklejek wodnych.


Jeśli chodzi o kwestie paznokciowe – głównie zdobienia – to jestem dopiero początkująca, dlatego wszystkie nowości to dla mnie nie lada wyzwanie. Samo malowanie, zwłaszcza prawej ręki, wywołuje u mnie skrajne emocje. Mimo to, idę w zaparte i ćwiczę uparcie.
Po raz pierwszy używając naklejek wybrałam coś ładnego, acz prostego, bez zbędnych zdobień czy udziwnień. Nie chciałam od razu się zrazić, dlatego mój wybór padł na fioletowe motylki – po dwa na jedną rękę.
Sam zabieg przygotowania i naklejenia naklejki nie jest jakiś bardzo ciężki. Przy swojej pierwszej próbie spartaczyłam tylko jedną naklejkę, która po wyjęciu wody mi się skleiła – byłam trochę za wolna. Trzeba też uważać przy samym naklejaniu, by trafić w wybrane przez nas miejsce. I to chyba tyle, jeśli chodzi o trudność. Trzeba wykazać się po prostu zdecydowaniem i umiarkowaną, acz pewną, szybkością.


Decydując się na zdobienie naklejkami wodnymi pamiętaj, by poza lakierami przygotować miseczkę z wodą (nie za dużo) oraz pęsetę, którą wyjmiesz naklejkę. Przydają się również waciki, którymi osuszysz paznokcia po nałożeniu naklejki. O lakierach i topie chyba nie muszę wspominać.
Jeśli chodzi o samą zabawę oraz efekt końcowy, jak na pierwszy raz jestem bardzo zadowolona. Podczas całego noszenia (niecały tydzień – lakiery odprysnęły) z naklejkami nic się nie działo. Zarówno pierwszego, jak i ostatniego dnia wyglądały tak samo. O zmywaniu nie mogę wiele powiedzieć, bo mam tendencję do zdrapywania lakieru – w tym przypadku było tak samo.


Podsumowując, mogę tylko powiedzieć, że była to moja pierwsza, ale na pewno nie ostatnia przygoda z naklejkami. W kolejnym malowaniu raczej ich nie użyję, gdyż będę testowała stempelki, ale poza tym jestem pewna, że pojawią się nie raz. Powoli robię przymiarki do zakupienia zestawu startowego do hybryd, więc chciałabym opracować zdobienia na tyle, aby móc z nich korzystać przy trwalszym manicure.
Same naklejki natomiast szczerze polecam!



Wykorzystane lakiery: L. A. Colors (ciemny fiolet), Golden Rose Color Expert nr 66 (pastelowy fiolet), Sinful Colors nr 851 (mocny róż), Golden Rose nr 242 (biały). Dodatkowo, na białym lakierze pojawiły się wzorki zrobione pisakami w kolorach fioletów I róży (niestety, na fotografiach mało widoczne).

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz