Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#30. DWA WAKACYJNE MANI - KOSMICZNE ORAZ TRUSKAWKOWE


Cześć!
Dziś przychodzę do Was z dwoma mani, które ostatnio gościły na moich paznokciach.
Pierwszy miał nawiązywać do kosmosu – taki artystyczny nieład w kolorach błękitu, czerni, fioletu i różu z dodatkiem złotego. Szczerze powiedziawszy, strasznie się przy nim namęczyłam a dodatkowo moje zabezpieczenie skórek skończyło się ich podrażnieniem. Jednak mimo to, efekt, jaki uzyskałam bardzo mi się spodobał.



Do zdobienia użyłam przede wszystkim:
♥ lakieru Colour Alike o wdzięcznej nazwie gdański blues (możesz poczytać o nim tutaj);
♥ lakieru Bourjois 1 Seconde Gel nr 23 (zobaczysz go tutaj);
♥ lakieru Golden Rose Color Expert nr 111.



A ponadto:
Golden Rose Ice Chic o numerku 04, Quiz Safari w kolorze neonowej żółci, lakieru z Yves Rocher z zeszłorocznej kolekcji (w tym roku także do dostania) – nr 51 Citron (użyłam go do stempli [klik]), złotego lakieru z Avonu Magic Effect – Gold, dwóch kolorków z Sinful Colors (Dream On nr 113 – możesz zobaczyć go tutaj, oraz Thimbleberry nr 108).



Najpierw pomalowałam paznokcie na niebiesko bądź różowo, następnie na gąbeczkę nakładałam kilka kolorów i odbijałam na płytce. Nie powiem ile razy musiałam wszystko zmywać i zaczynać od początku, bo w końcu się pogubiłam. Tak czy siak, uważam, że było warto!




Drugie zdobienie, do którego wykorzystałam naklejki wodne, jest typowo wakacyjne i zdecydowanie mniej skomplikowane. Do jego wykonania użyłam naklejek w kształcie zabawnych truskawek, które zakupiłam na aliexpress w pakiecie 50 różnych bloczków, białego lakieru Golden Rose Ice Chic nr 04, czerwonego L. A. Colors – Color Craze Gel (zdarła mi się naklejka i nie mam numeru), a poza tym na kciuku pięknej, soczystej zieleni od Lovely z serii Summer Beauties (numer 3). Naklejki wodne sprawiają mi coraz mnie problemów, co bardzo mnie cieszy. 



Przy malowaniu kciuka prawej ręki musiałam się trochę nagimnastykować, jednak i to mi się udało. Myślę, że jak na tak krótkie paznokcie całość prezentuje się sympatycznie, a z pewnością bardzo wakacyjnie!







Komentarze

  1. Urocze te truskaweczki :) Popieram - bardzo wakacyjne mani - sama jakiś czas temu z dumą nosiłam hybrydowe truskawki na paznokciach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak! truskawki są bardzo wakacyjne :) i kojarzą mi się z miesiącem moich urodzin!
    Kolorystyka i sam pomysł na mani jest super, ale popracowałabym nieco nad odsunięciem skórek i ładnym domalowaniem paznokci u nasady- wtedy będzie idealnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, wiem :( skórki to mój koszmar, co rusz odchodzą tak brzydko i nie raz nie dwa mam rankę :( ale staram się walczyć.
      z tym malowaniem u nasady, też niestety wiem, następnym razem może spróbuję osobnymi pędzelkami, bo np. ten czerwony lakier ma bardzo krótki a szeroki pędzel:)
      dziękuję za rady i opinię!

      Usuń
  3. Obydwa bardzo mi się podobają :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz