Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#53. DRAGON'S HEART - OBŁĘDNY ROZŚWIETLACZ OD MAKEUP REVOLUTION.



Hola :)
Dzisiaj słów kilka o moim najnowszym (choć nie takim nowym) nabytku z szafy Makeup Revolution – rozświetlaczu do twarzy Dragon’s Heart z serii I heart makeup. Jest to już trzeci wypiekany rozświetlacz w charakterystycznym serduszku jaki posiadam w swojej kolekcji. No cóż, co tu dużo pisać – uważałam ten typ kosmetyku za zbyteczny, póki pierwsze serduszka nie trafiły w moje łapki. Teraz nie wyobrażam sobie bez nich makijażu.


Jak jego poprzednicy, Dragon’s Heart mieści się w uroczym serduszku i składa się z pięciu różnych odcieni w tonacji brązowej, czerwonej i złotej – prawdziwy ogień. Idealnie nada się dla Pań, które kochają ciepłe odcienie. Tworzy ładną taflę. Możemy go używać całościowo, co da nam śliczny, różowozłoty odcień lub za pomocą precyzyjnego pędzla nabierać pojedyncze kolory – każdy z nich da nam inny efekt.


Rozświetlacz Dragon’s Heart utrzymuje się na skórze przez cały dzień. Bardzo ładnie się nakłada i nie pyli, ślicznie rozświetla. Jego intensywność zależy od tego, ile go nałożymy. Jest niesamowicie wydajny – tak naprawdę kupiłam go chwilę po opublikowaniu posta o dwóch pozostałych rozświetlaczach, używam niemal codziennie (lub zamiennie z wersją jednorożcową) i… w ogóle nie widać, aby znikał.
Szczerze powiedziawszy, Dragon’s Heart to obecnie mój numer jeden, jeśli chodzi o rozświetlacze. Piękne opakowanie, bajeczne kolory, dobra pigmentacja… Dla osoby, która głównie maluje się dla siebie i na co dzień – jest to strzał w dziesiątkę. Szczerze polecam :)



Komentarze

  1. Te rozświetlacze mają bardzo super pigment i blask, O czym przekonałam dzisiaj przyglądając się mu w drogerii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaa, jak one wyglądają słodko i uroczo. <3 I jeszcze ta nazwa - idealnie pasuje dla matki kotów. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam ich bardzo ciekawa, po Twojej rekomendacji zamówię go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę warto :) nie kosztuje dużo a jakościowo jest bardzo fajny :)

      Usuń
  4. Mam podobny rozświetlacz z Mary Kay, też w kształcie serduszka i też jestem z niego bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz