Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare. 😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwyk...
Hola :)
Pogoda za oknem od paru dni zdecydowanie nas nie rozpieszcza,
dlatego dziś wychodzę jej naprzeciw i podpowiem, jak można rozpieścić się
samemu :)
Produkty Nacomi interesowały mnie już od dawna, dlatego gdy tylko
zdobyłam kupon rabatowy na zakupy w Drogerii Pigment postanowiłam je sprawdzić.
Mój wybór padł na serum żelowe do twarzy (hialuronowe), nawilżający koktajl do
twarzy (opcja błyskawicznego nawilżenia), peeling cukrowy do ciała z kawą o
obłędnym zapachu latte oraz maskę algową do twarzy (wariant łagodzący z
rumiankiem). Produkty zamówiłam na początku czerwca, jednak w sierpniu musiałam
zrezygnować z tych do twarzy ze względu na silną reakcję alergiczną na nowy
płyn do soczewek – no cóż, siostra, która je dostała była wniebowzięta, gdyż
jest wielką fanką tej marki. Ja miałam to nieszczęście, że mogłam je testować
tylko dwa miesiące, ale i tyle wystarczyło, by wyrobić sobie na ich temat
opinię :) Zapraszam więc do czytania.
NAWILŻAJĄCY
KOKTAJL DO TWARZY 3w1 oraz SERUM ŻELOWE
Z KWASEM HIALURONOWYM
Nie sposób opisać ich osobno gdyż idealnie się uzupełniały więc używałam
ich równocześnie – mieszałam trochę koktajlu z żelem i nakładałam na twarz po
kąpieli. Duet ten zastąpił ukochany przeze mnie krem Dermedic i spisywał się
bardzo dobrze. Szybko się wchłaniał pozostawiając fajne uczucie nawilżenia i
lekkości. Koktajl był delikatnie lepki i tłustawy, żel za to miał rewelacyjną
konsystencję – genialne więc się uzupełniały. Warto zaznaczyć też, że koktajl
można używać jako maseczkę do twarzy, maseczkę pod oczy albo intensywne serum.
Ja zdecydowałam się po trochu na jedno i drugie. Efekty dość szybko były
odczuwalne – buzia była miękka, nawilżona i promienna. No i całość wchłaniała
się zdecydowanie szybciej niż Dermedic.:) Zero uczucia ściągnięcia oraz
suchości, która jest moim przekleństwem.:)
MASKA ALGOWA
ŁAGODZĄCA Z RUMIANKIEM
No dobra. Z tym produktem akurat się nie polubiłam. Po pierwsze –
przychodzi nie w formie maski a proszku, który sami musimy rozrobić. Jest to poniekąd
fajne, bo poza letnią wodą możemy dodać hydrolat, ja jednak totalnie poległam w
tej kwestii. Ani raz nie udało mi się uzyskać upragnionej konsystencji :D
Strasznie się namęczyłam przy odmierzaniu proporcji a i tak za każdym razem
tworzyła się totalna paćka, której nijak nie dało się dobrze rozprowadzić na
twarzy, zrezygnowałam więc. Siostra, która stosuje te produkty dłużej ode mnie
(no i ma więcej cierpliwości) nie miała z tym problemu i jest zadowolona z działania
maski.
PEELING
CUKROWY Z KAWĄ
Mój faworyt, którego używam do dziś! Ja generalnie uwielbiam peelingi
kawowe, zarówno te robione w domu jak i kupne, a ten totalnie skradł moje
serducho. Przede wszystkim – pachnie tak obłędnie kawą latte, że naprawdę trzeba
się pilnować, aby go nie zjeść! Wystarczyło, że odkręciłam wieczko, delikatnie
podważyłam folię ochronną i po pomieszczeniu rozszedł się apetyczny zapach!
Mniam! W działaniu w niczym nie ustępuje moim wcześniejszym, domowym wersjom –
super masuje, oczyszcza i sprawia, że skóra staje się mięciutka i nawilżona jak
pupcia niemowlaczka. Robi bałagan, ale nie tak olbrzymi jak wersje handmade no i łatwiej się spłukuje, choć
niekiedy znajdywałam kilka ziarenek rano na przykład w zgięciu kolana ;) Ale
jestem w stanie mu to wybaczyć zarówno za działanie jak i zapach a także
wydajność. Jak wspominałam, nadal z niego korzystam. Jest to mój zdecydowany hicior.
Kosmetyki Nacomi u mnie
sprawdziły się dobrze. Gdyby nie problem z alergią, z pewnością korzystałabym z
całej czwórki dalej (niestety, wciąż się z nią borykam, bardzo lubi powracać,
nie ryzykuję więc nowymi kosmetykami do pielęgnacji twarzy czy oczu). Warto jeszcze
wspomnieć, że są naturalne, robione ręcznie, mają śliczne opakowania oraz –
wersje zapachowe obłędnie pachną :) No i przede wszystkim – siedziba oraz
zakład produkcyjny zlokalizowane ma w małej wsi na południu Polski! Czy trzeba
jeszcze kogoś przekonywać?:)
Nacomi, nigdy nie slyszalam, warto sprawdzic, dzieki za artykul:)
OdpowiedzUsuńbardzo polecam:)
UsuńZaraz żonie polecę :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, jeszcze nie próbowałam jej kosmetyków, ale chętnie to zrobię. :)
OdpowiedzUsuńwarto;)
UsuńCiekawa jestem jak zareaguje na nie moja skóra. :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej marce. Chętnie o ja bym ją wypróbowała. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków. Koktajl do twarzy bardzo mnie interesuje. Peeleng super, jednak ja peeling cukrowo-kawowy robię sama ;)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy mam styczność z tymi kosmetykami. Bardzo ciekawie przedstawione.
OdpowiedzUsuń