Przejdź do głównej zawartości

#78. TATRZAŃSKI RESET - Dolina Pięciu Stawów i Rusinowa Polana

Nie ma lepszego miejsca na reset niż Tatry. Kiedy w październiku zeszłego roku miałam już wszystkiego serdecznie dość i byłam bardzo, bardzo przebodźcowana, nie pozostało mi nic innego, jak wybrać urlop, spakować plecak i ruszyć na podbój Podhala. Częściowo, po raz pierwszy, także solo. To miał być czas na podładowanie baterii i stuprocentowy selfcare.  😊 Będzie też parę polecajek jedzeniowych oraz noclegowych. Ruszyliśmy z Krakowa z samego rana i o 8 zameldowaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej, gdzie w trójkę – tj. ja, P. oraz nasz kumpel Kingu, ruszyliśmy czerwonym szlakiem do Wodogrzmotów Mickiewicza, by przy nich odbić na szlak zielony, dobrze znaną nam trasą w kierunku Pięciu Stawów Polskich (o których dwukrotnie pisałam już TU i TU ). Pogoda była wspaniała – raz słońce, raz chmury, na niebie odbywał się prawdziwy spektakl. Sama wędrówka minęła spokojnie, leniwie i bez większych problemów, jedynie na górze nas mocno wywiało i było chłodno. Widoki jednak, jak zwykle z

#61. RUSINOWA POLANA I GĘSIA SZYJA JESIENIĄ - TYM RAZEM BYŁO COŚ WIDAĆ ;)


Hola!
To aż trudne do uwierzenia, jak listopadowa pogoda nas w ostatnim czasie rozpieszcza, grzechem więc byłoby z niej nie skorzystać.
W moim życiu ostatnio sporo się dzieje, a już ostatnie dwa tygodnie były naprawdę ciężkie, żeby nie powiedzieć – koszmarne. Potrzebowałam oddechu, dystansu, oderwania się od rzeczywistości, spokoju…
A gdzie tego nie znajdę, jeśli nie w ukochanych Tatrach? Do tego w cudownych towarzystwie przyjaciółki?
Tutaj nie było się nad czym zastanawiać! Udało nam się załatwić wolne, a więc spakowałyśmy manatki i w drogę! Ze względu a brak transportu, wybrałyśmy się autobusem – Szwagropolem – startującym z dworca głównego o 6:10. W Zakopanem byłyśmy po 8. Jesienią zmierzch zapada w Tatrach szybko, dlatego też za cel obrałyśmy sobie trasę łatwą ale widokową. Nie ukrywam, że zastanawiałyśmy się jeszcze nad Morskim Okiem, ale ostatecznie decyzja padła na Rusinową Polanę wraz z Gęsią Szyją. Wycieczka miała być dla nas odpoczynkiem, oddechem od codziennego życia i jego zmartwień, nie chciałyśmy się spieszyć, zrezygnowałyśmy więc z innych, nieco trudniejszych szlaków.

Taką samą trasę obraliśmy w lutym, jednak wtedy gęsta mgła zasłaniała niemal wszystko. Możecie o tym poczytać TUTAJ. Na Rusinową wróciliśmy także w kwietniu – tym razem pogoda dopisała, no ale na Gęsią nie było czasu, panorama z niej widoczna musiała więc poczekać aż do listopada (hahaha, jak sami widzicie, na Rusinowej nie byłam jedynie latem :D). Ale, jak wtedy pisałam – co się odwlecze to nie uciecze :) I tak też się stało.

Zapraszam Was na relację fotograficzną z tego wypadu.
Za zdjęcia mej osoby oraz wspaniałe towarzystwo dziękuję Dariuszce

Nasza trasa:






 Pierwsze widoki.











Czy to na pewno jesień? 


Z każdym krokiem coraz piękniej… 






Spojrzenie na Nowy Wierch, Murań, Harwań, Płaczliwą Skałę i Szalony Wierch. Przepiękne kolory.

Dotarłyśmy!



Spojrzenie na kolejną część naszej trasy...

Bajeczna panorama z Rusinowej. Widzimy Wierch Skałki, Jagnięcy Szczyt, Kołowy Szczyt, Czarny Szczyt, Baranie Rogi, Śnieżny Szczyt, Lodowy Szczyt, Czerwoną Skałę, Holicę, Szeroką Jaworzyńską, Chorwacki Upłaz, Spismichałową Czubę, Gerlach, Batyżowiecki Szczyt, Zmarzły Szczyt, Kończystą, Młynarz, Ganek, Wysoką i na samym końcu, urwane - Rysy.:)

Nie ma czasu na odpoczynek! Idziemy dalej! Cel - Gęsia Szyja! PS: Żartowałam, na Rusinowej usiadłyśmy na ławeczkach i zjadłyśmy drugie śniadanie :) 

Spojrzenie w tył. Widok Nowego Wierchu, Murania, Harwania i Płaczliwej Skały towarzyszył nam przez sporą część wędrówki. No piękne są, takie jesienne...


 Wspinamy się, wspinamy...


I kolejne ujęcia na naszych ulubieńców! Warun idealny!!!


Ostatnia prosta...

I oto ona! Gęsia Szyja!


Widoki zapierające dech w piersiach... I pomyśleć, że tyle nas ominęło w lutym :-)





Oto i one - po prawej stronie - Rysy. Obok, bardziej strzelista Wysoka.







W górach ludzie są inni. Życzliwsi. Bardziej otwarci. Podczas naszego odpoczynku na Gęsiej (prawie godzinę byłyśmy same!) dotarły do nas dwie osoby – pani Stanisława mieszkająca nieopodal i pan Krzysztof z Helu, z którymi dość długo rozmawiałyśmy – o górskich doświadczeniach, planach, nawet o chorobach ;) Obejrzałyśmy super zdjęcia z Giewontu a nawet… Wymieniłyśmy się numerami z panią Stanisławą, która z chęcią wybierze się z nami na kolejną wycieczkę. Ach… Zapomniałam wspomnieć – nasi nowi znajomi byli w okolicy pięćdziesiątki :)


Dzielny, rudy wędrowiec :D Za fotografie dziękuję Dariuszce ♥

Na Gęsiej Szyi spędziłyśmy sporo czasu. Teraz czeka nas droga w dół.



Słoneczko powoli zachodzi.




Muszę się pochwalić – to była pierwsza wyprawa, podczas której doskonale wiedziałam na które szczyty patrzyłam. A to wszystko dzięki mapie, w której znajdowały się także opisy panoram. Rewelacyjna sprawa! (na fotografii nie zmieściły się wszystkie nazwy, zaznaczyłam najważniejsze :)).



Gerlach w chmurach ♥






I jeszcze zbliżenie na Gerlach w chmurach.




Nowy kolega dzielnie dotrzymywał mi towarzystwa, kiedy Dariuszka poszła do kapliczki.

Gerlach po raz enty. Nic nie poradzę, jest tak piękny i majestatyczny...












Komentarze

  1. Rusinowa i Gęsia były jednymi z pierwszych celó w Tatrach :) pozostał sentyment i te widoki z Rusinowej - coś pięknego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kto by pomyślał, że za taki minimum wysiłku można dostać tak wiele :-)
      Ja w tym roku byłam tam już trzeci raz :D

      Usuń
  2. Uwilebiam te miejsca :-). Są piękne! Ja byłam wiosną ale i zimą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. również byliśmy zimą, ale akurat była straszna mgła :-)

      Usuń
  3. Niesamowita mamy jesień w tym roku! Grzechem byłoby narzekać

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, pogoda jest bajeczna, idealna na takie wędrowanie. A Tatry są piękne, nie tylko jesienią!

    OdpowiedzUsuń
  5. No i super ze wypad sięudał :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Góry, góry :-)
    Piękne zdjęcia i piękną pogodę mieliście jak na tę porę roku "-)
    Pozazdrościć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nigdy nie wędrowałam po górach jesienią, teraz widzę, że mam czego żałować!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ to musiał być przyjemny dzięń!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ślicznie za pozostawienie po sobie śladu.:)

Zainteresują Cię również...

#32. WROCLOVE - SKYTOWER, OGRÓD JAPOŃSKI, MIASTO.

Cześć i czołem! Przychodzę do Was z drugą częśćią fotrelacji mojego pobytu w magicznym mieście – Wrocławiu. Nie chcąc się rozdrabniać – tym razem zapraszam Was na zdjęcia ze Sky Tower, fontanny multimedialnej, Ogrodu Japońskiego i miasta. Mam nadzieję, że fotografie przypadną Wam do gustu! Pierwszym punktem na naszej liście do zwiedzania było Sky Tower. Wybraliśmy się tam także dlatego, że we Wrocławiu byliśmy przed południem, a doba hotelowa zaczynała się po czternastej. Dodatkowo, miejsce naszego noclegu było rzut beretem od Sky Tower, tak więc po niemiłej niespodziance, jaką zafundował nam taksówkarz (niezrzeszony, za 2 km policzył sobie 25 PLN), zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na podbój wrocławskich niebios. Polecam Sky Tower każdemu, kto lubi piękne widoki czy panoramę miasta. My byliśmy zakochani w tym, co ukazało się naszym oczom. Mieliśmy także farta – pogoda tego dnia była cudowna, powietrze przejrzyste, dzięki czemu wszyst

#12. DLACZEGO WARTO MIEĆ KOTA?

Cześć i czołem! Dziś post z mojej ulubionej, kociej kategorii. Będzie on pierwszym – mam nadzieję, że się Wam spodoba. Równocześnie, już na wstępie, chcę zaznaczyć, iż nie jest on tylko mojego autorstwa – swego czasu, na grupie Koty - nasza pasja. Kochamy,dbamy, bronimy , (do której serdecznie zapraszam wszystkich – zarówno miłośników kotowatych, jak i osoby, które pragną dowiedzieć się czegoś ciekawego) również spytałam, dlaczego warto mieć kota. Chciałabym, aby te kocie tematy nie były tylko moje ale również chociaż troszeczkę osób, które mają naprawdę olbrzymią wiedzę na ich temat. Acha. Od razu zaznaczam. Kocham wszystkie zwierzęta. WSZYSTKIE. Ale jestem kociarą . Nie psiarą. Nie chomikarą. Nie miłośniczką do nieskończoności innych zwierząt. Tak więc post ten będzie dotyczył TYLKO I WYŁĄCZNIE kotów. Na fotografiach oczywiście moje kotowate. Dlaczego warto mieć kota (jakby kogoś w ogóle trzeba było przekonywać…;)): 1.       Koty uczą pokory. Nie przybiega

#51. DOLINA PIĘCIU STAWÓW PO RAZ PIERWSZY - UMIERAJĄC NA SZLAKU... ;)

Hola :) Dziś przychodzę do Was z moją pierwszą samodzielnie zaplanowaną, zeszłoroczną wyprawą w góry – 20 lipca 2017 do Doliny Pięciu Stawów . I od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nigdy nie dostałam po dupie tak, jak wtedy . Generalnie Dolina Pięciu Stawów marzyła mi się już od kilku lat. Gdzieś w internecie natknęłam się na relacje z tej trasy, urzekły mnie zdjęcia i pełne zachwytu opisy. Naczytałam się, że trasa jest przyjemnie prosta, przyjemna i obfituje w boskie przeżycia wizualne. Byłam tak zaaferowana, że mało brakowało, a wybrałabym się tam pół roku wcześniej – w zimie ! O, ja głupia … Wyprawa do Doliny Pięciu Stawów zweryfikowała moją wiedzę, mój zapał i przede wszystkim – mój dystans i respekt do gór. Zaczęło się niewinnie – od ponad godzinnego krążenia w okolicy parkingów i szukania wolnego miejsca do zaparkowania, co bardzo opóźniło całą wyprawę. Potem podróż asfaltem ponad 3 km żeby dojść do Palenicy… Bilety kupiliśmy ok. 11. Abstrahując… Kolejka do prz